46. Rok od startu! Tynki wewnętrzne. Gołębie.
Rok! 8 maja minął rok od startu, od wbicia pierwszej łopaty i wyznaczenia budynku. Początek był obiecujący, szybkie tempo, sprawna ekipa. Do jesieni, czyli do dachu szło sprawnie, później lekka zadyszka przy elektryce, skończona już w mrozach, i przestój. OK. Budynek ma czas na to by się dobrze osadzić, rozgościć na działce. Hm, to jeszcze nie dokładnie to co miało być, ale zaczyna już przypominać. Daleka jeszcze droga.
Tynki wewnętrzne czekały na moment, kiedy temperatura będzie stabilna w okolicach 5 stopni. Tym razem zima wyraźnie zaznaczyła swoją obecność i wpuściła tynkarzy na budowę dopiero w kwietniu. Ekipa tynkarzy niewielka, ale sprawna. Tempo narzucili tak duże że zapomnieli wyciągnąć spod zaciągniętego tynku kable.. W 4 miejscach musieliśmy szukać tych kabli pod tynkami, wycinać już wyschnięte tynki i podklejać na nowo. No nikt nie jest doskonały.
Tynki gipsowe, narzucane maszynowo.
Decyzja wynikająca chyba przede wszystkim z oszczędności: po tynkach wapiennych trzeba robić gładzie. To dodatkowy czas i pieniądze. Po tynkach gipsowych mam nadzieję, że wystarczą miejscowe niewielkie poprawki, a potem już grunt i farba.
I faktycznie jest całkiem ok. Poprawki będą niezbędne w kilku miejscach - wspominane wyciągane kable, czy piony wentylacji grawitacyjnej - przy pionach wentylacyjnych tynki popękały - schną inaczej przy bloczku wentylacyjnym w którym hula wiatr a inaczej nałożone na litą ścianę, i są pęknięcia na granicy bloczka i ściany. Mam nadzieję że na późniejszym etapie da się to wyprowadzić. Ale generalnie jestem zadowolony - ściany są gładkie, kąty i płaszczyzny zachowane. Więc super. Tylko muszą jeszcze chwile poschnąć.
No dobrze. W międzyczasie musiałem zrobić daszek na balkonie nad wykuszem. W pluchę woda tam stoi, i przesiąka na parter. Dopóki nie wykończę dobrze tego balkonu i nie zrobię solidnego odpływu, musi być daszek, inaczej nigdy nie wyschłyby tynki w tym miejscu.
No nie jest jakiś specjalnie wyrafinowany i dizajnerski, ale funkcję swoją spełnia, sprawdzone w warunkach deszczowych, wodą spływa w dół. Więc ok.
Gołębie. Gołębie to cała historia. Pewnego dnia w domku pojawiły się dwa gołębie. Ucieszyłem się - są pierwsi lokatorzy naszego nowego domku - przyniosą szczęście.
Oczywiście po kilku dniach zorientowałem się, że nowi lokatorzy przede wszystkim bardzo bardzo brudzą. Okazało się jednak , że teraz już nie jest łatwo je wyprosić. Próbowałem różnych sztuczek, ale cały czas wracały. Po kilku dniach okazało się , że problem nie tylko w tym że krzątają się po pustym domu, ale przede wszystkim, wysiadują na dachu. I efekt jest taki:
I serce mi pękło - dachówka leży kilka miesięcy a wygląda bardzo źle, obrobiona przez gołębie. Z domu się ich pozbędę, i brud jest łatwy do usunięcia, ale z dachu? Wyczyszczenie tego tam przecież nie jest takie proste.. Masakra. Wypowiedziałem gołębiom wojnę. Pozapychałem dziury przez które przelatywały i tropiłem po domu miejsc gdzie mogłyby chcieć zbudować gniazdo. I faktycznie w 2 miejscach znalazłem kupki młodych gałązek. Postanowiłem się uzbroić:
To plastikowy model pustułki. Podobno gołębie się boją. Pustułka już wisi i zobaczymy jak sobie poradzi. W międzyczasie okazało się , że gołębie wyprowadziły mnie w pole i zrobiły gniazdo z tyły komina gazowego. O to co tam znalazłem:
Więc wojna. Tym razem wziąłem się jeszcze ostrzej do roboty i efekt był następujący:
Jestem przekonany, że już więcej nie przyleci. Usunąłem gniazdo i od kilku dni jest spokój. Ale problem z uwalonym dachem wciąż istnieje. Myślę że umyjemy jak będą rozłożone rusztowania od elewacji. Ale wpierw muszę wymyślić pewny sposób na to by nie wracały.
W międzyczasie prace trwają, porządkujemy działkę i dom, i frajda jest przy tym wielka.
Kolejny etap: instalacje, gazowa i wodno-kanalizacyjna. Mamy mieć mistrza w swoim fachu czyli wujka Andrzeja. Ma przyjechać w tym tygodniu, we wtorek. Musze tylko wcześniej zorganizować styropian. Ceny zwariowały, i trzeba teraz faktycznie polować. W mojej zaufanej hurtowni sprzedają po 98PLN za paczkę. Zalazłem poza za 10pln mniej. To duża różnica biorąc pod uwagę że bierzemy prawie 200m2. Mam nadzieję, że w środę będę miał ten styropian, i wtedy w ciągu tygodnia gaz wod kan będzie zrobiony, a potem od razu wylewki.